Wiedza w pigułce (z googla, żeby nie było):
Listę państw europejskich rozpoczyna Austria ze względu na znaną restrykcyjność w stosowaniu wideo rejestratorów i, co jest dużym ułatwieniem dla kierowców, jednoznaczność przepisów w tym zakresie. Od 2012 roku obowiązuje w tym kraju całkowity zakaz używania urządzeń tego typu. Kamera samochodowa jest bowiem traktowana jako rodzaj monitoringu wizyjnego obecnego w miejscach publicznych, a do niego upoważnione są jedynie określone służby, obywatel natomiast nie ma prawa do monitorowania przestrzeni publicznej. Inaczej jest natomiast w przypadku terenu prywatnego. Podstawę takich przepisów stanowi oczywiście ustawa o ochronie danych. Czym może nam grozić nieznajomość prawa? Jednorazowy mandat wynosi do 10 tysięcy euro, a stwierdzenie notorycznego łamania przepisów może nas kosztować... 25 tysięcy euro. Nie koniec na tym. Osoba pokrzywdzona, czyli nieprawnie przez nas sfilmowana, może wnieść do sądu sprawę o odszkodowanie, którego wysokość ustalana jest nawet do 90 tysięcy złotych.
Przepisy w Niemczech nie są do końca jednoznaczne, choć przestrzega się przed używaniem samochodowych rejestratorów wideo u naszych zachodnich sąsiadów. Dopuszcza się okazjonalne nagrywanie, ale wyłącznie na użytek prywatny. Natomiast publikacja nagranego materiału bez zgody widocznych na nim osób jest traktowana w sposób oczywisty za nielegalną. Wynika to ze szczególnej ochrony danych i prywatności nagrywanych osób. W niektórych przypadkach nie tylko nieprawne wykorzystanie, ale i samo wykonanie nagrania pociągało za sobą bardzo wysoką grzywnę, sięgającą nawet 300 tysięcy euro.
W Luksemburgu istnieje oficjalny zakaz używania kamer samochodowych na drogach publicznych. Karą za złamanie prawa jest grzywna, a nawet wyrok sądowy w przypadku, gdy dojdzie do opublikowania nielegalnego nagrania. Uzasadnieniem takiego prawodawstwa jest, podobnie jak w Niemczech, szczególna ochrona danych osobowych obywateli i zakaz filmowania osób bez ich wiedzy i zgody.
Zgoda uczestników nagrania do jego opublikowania jest również oficjalnie wymagana w Belgii, w sytuacji, gdy film stanowi dowód sądowy. W kraju tym można nagrywać wideo z kamery samochodowej jedynie do prywatnych celów, ale bez jego upowszechniania.
Krajem, w którym powszechne dzielenie się nagraniem z kamery samochodowej jest traktowane jako łamanie prawa, jest także Portugalia. Dopuszczone jest filmowanie trasy na własny użytek, ale nagranie nie może być materiałem dowodowym oraz nie może służyć jako narzędzie piętnowania w sieci innych kierowców.
Na liście krajów, w których nie należy afiszować się z wideo rejestratorem, znalazły się także Szwecja, Szwajcaria oraz Węgry. W Szwecji najlepiej by było, gdybyśmy mieli zezwolenie na filmowanie. W Szwajcarii używanie kamery samochodowej jest traktowane jako nielegalne, a za złamanie tego prawa grozi mandat w wysokości 3500 złotych, zwłaszcza w sytuacji, gdy na nagraniu da się wyraźnie rozpoznać twarze osób lub numery rejestracyjne pojazdów. Na Węgrzech, jeśli chcemy wykorzystać wideo bez zgody znajdujących się na nim osób, twarze uczestników zdarzenia oraz numery rejestracyjne pojazdów, muszą być zakryte.
Norwegia i Słowacja: w krajach tych obowiązuje częściowy zakaz używania drogowych rejestratorów trasy, jednak powody ku temu są nieco inne niż w przypadku państw opisanych powyżej. Obostrzenie to wynika z obowiązującego w tych krajach zakazu umieszczania czegokolwiek na szybie pojazdu, co mogłoby utrudnić kierowcy widoczność trasy i tym samym uniemożliwić mu bezpieczną jazdę. W Norwegii taki rozpraszający uwagę kierowcy rejestrator traktowany jest w samochodzie jako przenośna telewizja, a jej oglądanie w aucie jest niezgodne z obowiązującym prawem.